wtorek, 15 maja 2018

Powrót po siedmiu latach

Cynamonowa Córeczka ma już 10 lat i postanowiła przejąć tego bloga. 💻 Cynamonowy Synuś ma już 7 lat i chce zostać bramkarzem.💙Teraz wszystko się zmieniło :  Cynamonowa Córka uwielbia zupy 🍎, a Cynamonowy Syn wręcz przeciwnie.😈U Cynamonowych Rodziców wszystko okej

sobota, 7 lipca 2012

Czereśniowe czary oraz bajka o Złotowłosej

Wczesnym rankiem ktoś zapukał w nasze okienko.  Gdy otworzyłam drzwi, na progu leżał mały koszyczek pełen pachnących czereśni. Takie czary.
Cynamonowa Córka wymyśliła, żeby dodać je do porannej owsianki. Bo ile można z tymi truskawkami...




Owsianka z czereśniami i migdałami:

szklanka wody
około 6 łyżek płatków owsianych górskich
odrobinka soli
odrobinka kurkumy
odrobinka soku z cytryny
odrobinka cynamonu
trochę mleka *
garść czereśni
garść migdałów
miód do smaku

Zagotowuję wodę w garnku, wrzucam kurkumę, po chwili płatki owsiane, następnie sól, sok z cytryny, cynamon. Gotuję około 10 minut. Pod koniec gotowania dodaję trochę mleka. Przekładam owsiankę do miseczek, słodzę miodem i wrzucam dodatki.

* na co dzień raczej nie używamy mleka do porannej kaszki, wolimy taką z dodatkiem dużej ilości różnych zbóż i owocowych dodatków, ale dziś naszła mnie ochota na tradycyjną owsiankę z odrobiną mleka.








Teraz, gdy brzuszki już pełne, zapraszam na bajkę o złotowłosej dziewczynce, która bardzo lubiła owsiankę..

"Złotowłosa i trzy misie" **


To była najbardziej zadbana chatka, jaką kiedykolwiek widziano, a trzy misie, które w niej mieszkały, były najschludniejszymi i najlepiej wychowanymi misiami w całym lesie.


Każdy z trzech misiów był inny niż pozostałe: jeden był Wielkim Misiem – tata miś, drugi Średnim Misiem – mama miś, a trzeci Małym Misiem – synek miś. Utrzymywały w chatce wielki porządek – co rano słały wielkie łóżko, średnie łóżko i małe łóżeczko, a zanim usiadły do śniadania, odkurzały wielkie krzesło, średnie krzesło i małe krzesełko.


Pewnego ranka, kiedy owsianka była już ugotowana i nalana do wielkiej miski, średniej miski i małej miseczki, misie – czekając, aż gorąca owsianka ostygnie – postanowiły pójść do lasu na spacer. Wielki Miś i Średni Miś szły bardzo grzecznie, ale Mały Miś wziął ze sobą swoje kółko i toczył je przed sobą.
Tak się zdarzyło, że tego samego poranka Złotowłosa zgubiła się w lesie. Była prześliczną małą dziewczynką o włosach jak pasma połyskującego złota – stąd wzięło się jej imię. Złotowłosa była bardzo uparta i wydawało jej się, że wie wszystko lepiej niż jej mama. To właśnie dlatego zgubiła drogę w lesie – bo kiedy mama mówiła jej, że jeśli oddali się za bardzo od ścieżki, to nie odnajdzie drogi do domu, Złotowłosa potrząsnęła tylko głową i nie zwróciła uwagi na to, co mówiła mama. I stało się dokładnie to, czego obawiała się mama dziewczynki – Złotowłosa odeszła zbyt daleko od ścieżki i nie mogła odnaleźć drogi powrotnej. Błąkając się po lesie trafiła do chatki misiów tuż po tym, jak udały się one na spacer.


– Jestem pewna, że mieszka tu jakaś miła osoba, która da mi trochę chleba i mleka – powiedziała do siebie. I zajrzała przez otwarte drzwi.


– Chyba nikogo nie ma w domu – powiedziała z niepokojem. – Ale jak smakowicie pachnie owsianka!


Nie mogła czekać już ani chwili dłużej, więc weszła do środka, usiadła na wielkim krześle i zjadła łyżkę owsianki z wielkiej miski.


– Fu! – krzyknęła, krzywiąc się. – Ta owsianka jest o wiele za słona, a to krzesło o wiele za twarde!


Zmieniła więc miejsce – usiadła na średnim krześle i spróbowała owsianki ze średniej miski.


– O jejku! Ta jest znów zupełnie niesłona – powiedziała. – A to krzesło jest o wiele za miękkie.


I odłożywszy łyżkę pospiesznie zeskoczyła z krzesła. Następnie wypróbowała małe krzesełko i wzięła do ust łyżkę owsianki z małej miseczki.


– To jest po prostu pyszne! – wykrzyknęła. – A i krzesełko jest w sam raz dla mnie.


Jadła i jadła, dopóki nie zjadła całej owsianki z małej miseczki. A małe krzesełko było takie wygodne, że siedziała w nim, dopóki nagle nie rozległ się trzask i nie spadła na podłogę.


Złotowłosa podniosła się i rozejrzała wokół, by sprawdzić czy nie znajdzie jakiejś kanapy, na której mogłaby się położyć, bo poczuła się tak senna, że ledwo mogła utrzymać otwarte powieki.
Znalazła oczywiście trzy łóżka, które stały jedno obok drugiego pod oknem z oprawionymi w ołowiane ramki szybkami, przez które zaglądały do środka róże.


Rzuciła się na wielkie łóżko, ale było tak twarde, że wstała z niego tak szybko, jak tylko mogła. Potem wypróbowała średnie łóżko, ale było takie miękkie, że zapadła się w nim cała i czuła się jakby się dusiła. Kiedy położyła się na małym łóżeczku, okazało się, że jest wystarczająco miękkie i tak cudownie wygodne, że zwinęła się na nim i z westchnieniem zadowolenia w okamgnieniu głęboko zasnęła.

Tymczasem misie wróciły do domu ze spaceru i podeszły do stołu, aby rozpocząć śniadanie.


– Ktoś siedział na moim krzesełku – ryknął Wielki Miś swoim niskim głosem. Poduszka na krześle była zsunięta na jedną stronę.


– Ktoś siedział na moim krzesełku – powiedział Średni Miś swoim niezbyt wysokim głosem. Na poduszce było głębokie wgniecenie w miejscu, w którym usiadła Złotowłosa.


– Ktoś siedział na moim krzesełku i połamał je – pisnął Mały Miś swoim cieniutkim głosikiem.


W tym samym czasie Wielki Miś patrzył się w swoją wielką miskę owsianki, z której sterczała łyżka.


– Ktoś jadł moją owsiankę – ryknął Wielki Miś swoim niskim głosem.


– Ktoś jadł moją owsiankę – powiedział Średni Miś swoim niezbyt wysokim głosem.


– Ktoś jadł moją owsiankę i zjadł ją do dna – pisnął Mały Miś swoim cieniutkim głosikiem.


Trzy misie zaczęły przeszukiwać pokój, by sprawdzić, kto w nim myszkował. Potem poszły do sypialni


Ale w chwili, gdy Wielki Miś zobaczył zmiętą pościel na swoim łóżku, ryknął swoim niskim głosem:


– Ktoś leżał na moim łóżku.


– Ktoś leżał i na moim łóżku – powiedział Średni Miś swoim niezbyt wysokim głosem.


– Ktoś leżał i na moim łóżeczku i dalej na nim leży – pisnął Mały Miś swoim cieniutkim głosikiem.


Kiedy ryknął Wielki Miś, Złotowłosej śniła się burza z piorunami, kiedy odezwał się Średni Miś, śniło jej się, że wiatr pochylał róże, ale kiedy zapiszczał Mały Miś, dziewczynka otworzyła oczy i w jednej chwili oprzytomniała. Wyskoczyła z łóżeczka, podbiegła do okna i zanim trzy misie zdążyły ją złapać, wyskoczyła do ogródka. Biegła przez las najszybciej jak tylko mogła i nie zatrzymała się dopóki nie dobiegła do domu. Możecie być pewni, że już nigdy więcej nie zbaczała z leśnej ścieżki, a Wielki Miś, Średni Miś i Mały Miś przez resztę swoich dni mogły w spokoju jeść swoją owsiankę .



** bajkę znalazłam tutaj.

wtorek, 29 maja 2012

Owsianki dla małej koleżanki

Jest 6 rano. Ehh, Cynamonowy Syn nie daje mi pospać. Otwieram leniwie szafkę, sięgam po płatki owsiane i wsypuję do miski.
Cynamonowa Córka ma dziś w przedszkolu piknik. Jeszcze zdążę. Na pewno się ucieszy, gdy dostanie pudełko "owsianek" (tak nazywamy nasze ciasteczka owsiane).



 
Owsianki z rodzynkami:
400 g płatków owsianych (najlepiej błyskawicznych, łatwiej się kleją)
3 jajka
3-5 czubatych łyżek miodu (jak kto lubi, ja dałam 3 i były średnio słodkie)
170 g masła pokrojonego w plastry (powinno być na tyle miękkie, żeby łatwo się gniotło)
1/4 szklanki rodzynek

Wszystkie składniki wkładam do miski i zagniatam. Formuję kulki i wykładam na blachę, pokrytą papierem do pieczenia. Na blasze ciasteczka nieco "spłaszczam", żeby szybciej się upiekły. Piekę ok. 30 min. w temperaturze 160 stopni.

UWAGI:
Zamiast miodu można użyć słodu lub ewentualnie cukru trzcinowego.
Przepis dostałam kiedyś od koleżanki. W oryginalnym przepisie był proszek do pieczenia, ale ja nie używam, nie widzę potrzeby.
Dzisiejsza wersja jest z rodzynkami, ale można również zrobić z dodatkiem suszonych moreli (moje ulubione), cynamonu, wiórków kokosowych, słonecznika, orzechów, migdałów, gorzkiej czekolady czy jabłek (raz nawet robiłam z dynią!).

Gotowe.
Pozostaje już tylko zapakować...



Dobra, a teraz czas dla Cynamonowej Mamy. Poproszę o kawę :)





Przepis bierze udział w akcji KucharkiZen "Zdrowe słodycze".

sobota, 26 maja 2012

O torcie z truskawkami oraz głodnej gąsienicy

Podeszła do nas znienacka, gdy pewnego popołudnia, wraz z Cynamonową Córką, dojadałyśmy resztki pysznego tortu z truskawkami. Była mała, zielona i bardzo włochata. Sunęła powoli w naszą stronę, licząc pewnie, że załapie się na podwieczorek.
- Ona jest chyba głodna - stwierdziła moja córka, zagarniając do siebie swój talerzyk.
Dużo o niej wcześniej czytałyśmy, więc nie było wątpliwości. To była ona, bardzo głodna gąsienica.
Zanim o niej opowiemy więcej, zapraszamy na nasz tort z truskawkami. Dzisiaj wyjątkowo, bo nieco mniej zdrowo, ale urodziny Cynamonowej Córki (czyt. bal księżniczek) zdarzają się tylko raz w roku i musiało być dużo kremu :)



Oryginalny przepis na tort można znaleźć na przecudownej stronie Moje Wypieki.

Tort z truskawkami (nie tylko dla księżniczek):

Biszkopt:

6 jajek
niepełna szklanka drobnego cukru do wypieków (ja użyłam trzcinowego)
3/4 szklanki + 2 łyżki mąki pszennej* (nie mogłam się oprzeć i zmieszałam pszenną z małą ilością pełnoziarnistej)
1/4 szklanki + 1 łyżka mąki ziemniaczanej

Oddzielamy białka od żółtek i ubijamy w misce na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodajemy cukier, dalej ubijając. Dodajemy po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki przesiewamy i staramy się delikatnie wmieszać do ciasta, najlepiej drewnianą szpatułką.
Tortownicę o średnicy 23 - 24 cm wykładamy papierem do pieczenia. Papierem do pieczenia wykładamy tylko dno. Wlewamy ciasto do formy. Pieczemy w temperaturze 160 - 170ºC około 40 minut (do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjmujemy z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuszczamy je (w formie) na blat. Odstawiamy do uchylonego piekarnika do całkowitego ostygnięcia. Wyjąć z formy. Biszkopt przekroić na 3 blaty. **
Uwaga: boki biszkoptu oddzielać nożykiem od formy dopiero jak biszkopt będzie  wystudzony.

Do nasączenia biszkoptu: 

1 szklanka truskawek
1,5 szklanki wody
3 łyżki cukru
Z podanych składników gotujemy kompot truskawkowy. Studzimy i odcedzamy.

Masa śmietankowa: 

300-400 ml śmietany kremówki (36%)
500 g serka mascarpone (2 opakowania)
4-5 pełnych łyżek cukru pudru (ja użyłam 4)
około 1 kg świeżych truskawek, pokrojonych na plasterki

Schłodzoną śmietanę kremówkę ubijamy na sztywną masę, pod koniec ubijania dodajemy cukier puder. Dodajemy do niej serek mascarpone i dokładnie wymieszać, by nie było grudek. Najlepiej na najniższych obrotach miksera lub po prostu drewnianą łyżką.

Wykonanie tortu:

Jeden z przygotowanych blatów tortowych kładziemy na paterze. Nasączamy go używając 1/3 szklanki kompotu. Wykładamy 1/3 masy śmietankowej, a na nią pokrojone truskawki. Na wierzch kładziemy kolejny blat tortu, nasączamy 1/3 szklanki kompotu. Wykładamy 1/3 masy śmietankowej, warstwę truskawek, przykrywamy ostatnim blatem biszkoptu i nasączamy resztą kompotu. Wierzch i boki smarujemy pozostałą masą śmietankową. Ja udekorowałam boki biszkoptami i przewiązałam je wstążką. Na wierzchu ułożyłam serce z truskawek. Wkładamy do lodówki.

* czy ja gdzieś na tym blogu czasem nie użyłam słów "białej mące mówimy nie"? :)
** przy cięciu biszkoptu popisał się Cynamonowy Tata





Na szczęście udało nam się uciec przed głodną gąsienicą, choć mało brakowało.




Książeczka Erica Carle "Bardzo głodna gąsienica" bardzo mnie zauroczyła swoją prostotą i pomysłowością. Gąsienica, która niebawem przekształci się w pięknego motyla, musi najpierw nabrać sił i coś przekąsić.
W poniedziałek będzie to kawałek jabłka, we wtorek gruszka, a co dalej? Tutaj pole do popisu dla małych czytelników - na każdej stronie czeka inny posiłek do odkrycia. Do brzuszka gąsienicy najpierw trafiają soczyste i kolorowe owoce, a gdy tego zabraknie, pochłania ciastka, ogórki czy ser, ze smakiem przegryzając się przy tym przez strony książeczki.
Dla najmłodszych piękne kolorowe ilustracje i mnóstwo dziurek do wtykania paluszków, a dla starszych pomysłowy tekst, nauka liczenia i dni tygodnia.




Mój roczny synek na razie traktuje książeczkę jako pocisk (jest ciężka i głośno uderza o podłogę lub stół), ale czterolatka do tej pory lubi do niej zaglądać.

piątek, 11 maja 2012

Barszczyk z koperkiem, czyli ostatnie dni z życia buraka oraz Mela na zakupach.

Burak to ulubione warzywo Cynamonowego Przedszkolaka. Właściwie to jedno z niewielu warzyw, jakie chętnie i bez zachęty zjada (no może poza ogórkiem i pomidorem). Wybrała znakomicie, bo burak jest kopalnią witamin i minerałów. Na naszym stole pojawia się w postaci podduszonych wiórków, podawanych do drugiego dania lub w postaci soczysto-czerwonego barszczyku. Sezon buraczany się niestety skończył, z niecierpliwością czekamy na młode buraczki :)
Mimo że nasza rodzina z gatunku "zupojadów" (my rodzice i syn nasz), to muszę przyznać, że 4-latkę do stołu z zupą ciężko zaprosić, no chyba że jest rosół (co w tym rosole takiego, że dzieci tak lubią?!). Całą nadzieję pokładam w młodszym, może choć on odziedziczy nasz zupoholizm ;)




Barszczyk z koperkiem:
2-3 buraki
3 ziemniaki
2 marchewki
1 pietruszka
1/2 selera
pół cebuli
zielona pietruszka
ząbek czosnku
łyżka masła
trochę soku z cytryny
przyprawy: majeranek, tymianek, kurkuma, sól, pieprz, ziele angielskie, listek laurowy.
trochę jogurtu naturalnego lub śmietany
koperek do posypania

Do gotującej się w garnku wody wrzucamy marchewki, pietruszkę, 1 buraka w całości, seler, cebulę, czosnek i przyprawy. Gotujemy na wolnym ogniu pod przykryciem ok. 20-30 min. Następnie wrzucamy pokrojone w kostkę ziemniaki i resztę pokrojonych buraków, wyciskamy trochę soku z cytryny i gotujemy następne 20 minut. Wyjmujemy z zupy buraka w całości, 1 marchewkę, seler, pietruszkę, trochę wywaru, śmietanę i miksujemy, a następnie przekładamy z powrotem do garnka. Doprawiamy do smaku i gotowe :)





Po obiedzie kolejna lektura - Eva Eriksson "Mela na zakupach".
Mała Mela po raz pierwszy wybiera się na samodzielne zakupy. Wszystko wydaje się z początku bardzo proste. Jednak zamiast woreczka fasoli przynosi do domu wór ziemniaków. Ładny i prosty tekst, przyjemne ilustracje. Jedna z ulubionych pozycji mojego przedszkolaka.


Ilustracja z książki "Mela na zakupach"

poniedziałek, 16 kwietnia 2012

Placuszki pięknej wróżki oraz o słonecznym jaju w pewnym zielonym gaju

 Dziś ulubione drugie śniadanie Cynamonowego Przedszkolaka - placuszki z syropem klonowym. Właściwie nie ma dnia, kiedy nie padłyby słowa: "Mamo, a kiedy mi zrobisz placuszki?", dlatego minimum raz w tygodniu sprawiam dziecku chwilę przyjemności :) Miało nie być na tym blogu żadnych wróżek ani księżniczek, ulubionych postaci mojej czterolatki, ale przy okazji tego dania, nie mogłam się oprzeć ;)

Placuszki z syropem klonowym (ok.10 porcji):

szklanka mąki pełnoziarnistej*
1-1,5 szklanki wody
1 jajko
szczypta soli
szczypta cynamonu

Wszystkie składniki mieszam tak, aby powstało gęste ciasto (trochę gęstsze niż naleśnikowe). Rozgrzewam olej na patelni i smażę placuszki. Na talerzu polewam syropem klonowym. Gdy nie ma syropu, używam musu jabłkowego, powideł, miodu, posypuję owocami...

* Najczęściej używam do tych placuszków mąki pełnoziarnistej (polskiej firmy na L.), ale również innych - orkiszowej, pszennej razowej, kukurydzianej - co mam akurat w szafce (zdarzyło mi się nawet użyć owsianki, pozostałej ze śniadania). Mące białej mówimy nie!




 



A przy dzisiejszym śniadaniu, urzekłą nas książeczka pt.: "Słoneczne jajo" Elsy Beskow, o tym jak w pewnym lesie, córka elfów natyka się na dużą, pomarańczową lulę. Ach, śliczna i magiczna bajka.








czwartek, 12 kwietnia 2012

Owsianka małego hipopotama

Hipopotam rzekł raz mamie:
"Dość mam listków na śniadanie,
chcę by rozgrzał się mój brzuszek,
by już nie odstraszał muszek".
Na to mama głaszcze synka:
"Synku drogi czas na zmiany,
w tej miseczce owies mamy.
Dziś w gazecie była wzmianka,
że najzdrowsza jest owsianka".

Wczesna godzina, garnek wody, płatki owsiane i powstała mała śniadaniowa rymowanka. Cynamonowej Córce się spodobało, chociaż zanim skończyłam recytować, otrzymałam 100 pytań typu:
"Mamo, a dlaczego hipopotam?"
"Mamo, a dlaczego nie chce już listków?"
"Mamo, ale dlaczego najzdrowsza jest owsianka?"
Ja już dawno doszłam do wniosku, że zawód rodzic wymaga znajomości wszystkich dziedzin. Codziennie zasypywana jestem tysiącem pytań z zakresu biologii, astronomii, fizyki (tu leżę na starcie, chociaż po ostatnim pytaniu o tęczę przynajmniej wiem dlaczego rozpoczyna ją kolor czerwony a kończy fioletowy), medycynę, budownictwo (ostatnio opukiwałyśmy ściany w mieszkaniu w poszukiwaniu nośnych), języki obce (nauczyłam się kilka słów po chińsku - duo laj, mihao kajlan), geologii, ekonomii itd...

 Wracając do tematu, dziś serwujemy owsiankę, potocznie zwaną w naszym domu kaszką. Obecna na naszym stole prawie codziennie, w różnych wariacjach. Dodatki zależne od matczynego nastroju (czasem od fanaberii Cynamonowego Przedszkolaka, który już swoje zdanie ma, a jakże).

Kaszka z jabłkami, rodzynkami i cynamonem:

4 łyżki płatków owsianych górskich
2 łyżki kaszy jaglanej (uprzednio opłukanej)
1 łyżka nasion amarantusa (opcjonalnie, ja przemycam gdzie się da, bo zdrowo ;)
1 łyżka kaszy kukurydzianej
garstka rodzynek
1/2 jabłka, pokrojonego w plastry
trochę soku z cytryny
szczypta kurkumy
szczypta soli
szczypta cynamonu
łyżeczka miodu

Zagotowuję w garnku 0,5 l wody, dodaję amarantus, kaszę jaglaną i kukurydzianą, cynamon. Po chwili wrzucam płatki owsiane, dodaję sól morską, wyciskam cytrynę, szczyptę kurkumy. Gotuję, gotuję, gotuję. Po 15 minutach wrzucam sparzone rodzynki, jabłko, wyłączam i nakładam do talerzy. Dodaję miód. Gdyby było za gęsto, można dodać pod koniec gotowania wodę lub mleko. Gdyby było za rzadko, można dorzucić np. kaszy kukurydzianej.